"Raz i na zawsze - Tom 2 - Staroangielski" [recenzja]


Drugi tom serii "Raz i na zawsze" od wydawnictwa Non Stop Comics kontynuuje przygody Duncana i jego babci Bridgette. Poprzednim razem nasi bohaterowie  powstrzymali wskrzeszonego króla Artura, który chciał zniszczyć całą Brytanię. W tomie zatytułowanym "Staroangielski" wątek legendarnego władcy tymczasowo schodzi na dalszy plan, ale pojawiają się nowi wrogowie. I chociaż tak jak poprzednio idealnie nie jest, to komiks ten bardzo mi się spodobał.

"Wprawdzie Bridgette i Duncan nie pozwolili Arturowi odnaleźć Graala i odebrali mu Excalibura, ale nieumarły król Brytów nie rezygnuje z powrotu do naszego świata i odzyskania władzy. Nieumyślnie zmieniając dzieje słynnego władcy, Duncan i babcia zasiali w Zaświatach chaos, który pozwolił pojawić się nowym legendom i postaciom, niosącym ze sobą mnóstwo kłopotów.

Kiedy ktoś zabiera średniowieczny manuskrypt z Biblioteki Brytyjskiej, Bridgette i Duncan muszą się zmierzyć z kolejnym bohaterem z dawnych czasów, a w efekcie stawiają czoło największemu dotychczas wyzwaniu... potworowi i jego matce."


Pierwszy tom komiksu "Raz i na zawsze" autorstwa Kierona Gillena zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłem sięgnąć po kolejne albumy serii. Tym razem autor dał odpocząć wskrzeszonemu Arturowi, a w sam środek akcji wrzucił postać będącą bohaterem jednego z najstarszych dzieł literatury staroangielskiej. Mowa tutaj o Beowulfie, który pokonał potwora Grendela i jego matkę, a także musiał zmierzyć się z ziejącym ogniem smokiem. I chociaż mogłoby się wydawać, że taka mieszanka starożytnych legend nie powinna się udać, to tutaj sprawdza się naprawdę dobrze. 


Poprzedni tom serii był lekturą poniekąd chaotyczną, momentami pozbawioną sensu i mogącą wprowadzić w zakłopotanie osoby, które nie znają legend arturiańskich. Nie ukrywam, że sam musiałem poszukać informacji na temat niektórych postaci i wydarzeń. Można powiedzieć, że autor wrzucił czytelnika na głęboką wodę i przedstawił świat, który ten zaakceptuje, albo też porzuci po lekturze pierwszego tomu. Tym razem lektura jest o wiele bardziej przystępna. Owszem, niektóre wydarzenia w dalszym ciągu są absurdalne i pozbawione sensu, ale widać tak to już w tej serii jest. Nie zmienia to jednak faktu, że tom ten czytało mi się naprawdę dobrze, powiedziałbym nawet, że lepiej od poprzedniego. Pomimo, że w dalszym ciągu akcja gna w niesamowitym wręcz tempie, to fabuła jest o wiele bardziej spójna i przystępna niż ostatnio. Pojawiają się nowi bohaterowie, niektóre wątki zaczynają się wyjaśniać, a zwroty akcji potrafią naprawdę zaskoczyć. Nie spodziewałem się, że komiks ten tak bardzo przypadnie mi do gustu.


Poprzednim razem chwaliłem rysunki autorstwa Dana Mory, i tym razem też je pochwalę, ale z pewnym zastrzeżeniem. Rysownik w dalszym ciągu świetnie radzi sobie z przedstawieniem postaci i dynamiką scen akcji, to w przypadku kilku plansz odniosłem wrażenie, że trochę zabrakło im szlifu. Dotyczy to głównie drugiego planu, który miejscami wydaje się pusty i ubogi w detale. Owszem, to tylko kilka rysunków, więc nie jest to coś, co uznać mogę za wadę, ale w porównaniu z innymi planszami rzuca się w oczy. Brak czasu, a może zamysł artystyczny? W każdym razie to nadal jeden z lepiej narysowanych komiksów jakie ostatnio czytałem. W materiałach dodatkowych ponownie znajdziecie sporą ilość okładek alternatywnych, a niektóre z nich naprawdę robią wrażenie.

Drugi tom komiksu "Raz i na zawsze" to pięknie narysowana lektura, która chociaż nie pozbawiona wad, bardzo mi się podobała. Unikalny świat fantasy zaprezentowany przez Kierona Gillena wciągnął mnie na dobre i już zabieram się za lekturę kolejnego tomu.

Maciej Skrzypczak

Komiks do recenzji kupiłem sobie sam.

PS. Ponieważ nie znalazłem w Internecie przykładowych plansz z polskiego wydania, będziecie musieli nacieszyć oko kilkoma zdjęciami stron, pochodzącymi z mojego egzemplarza :)




Komentarze