"Piąta Ewangelia" [recenzja]


"Piąta Ewangelia" to jeden z październikowych tytułów od wydawnictwa Lost in Time. Jest to komiks historyczno-przygodowy, którego akcja rozgrywa się w dwunastowiecznej Jerozolimie. Autorem scenariusza jest Jean-Luc Istin, który wrzuci nas w wir poszukiwań tajemniczego manuskryptu, który może zachwiać religią chrześcijańską. Czy warto zapoznać się z tą przygodą? Tak, ale nie każdemu przypadnie ona do gustu.

"Ziemia Święta. XII wiek. W niewyjaśnionych okolicznościach dochodzi do zaginięcia trzynastu młodych Saracenek. Jak się okazuje, wszystkie dziewczęta były w podobnym wieku, wszystkie były sierotami, a na przedramieniu miały wytatuowaną Rękę Fatimy... 

W tym samym czasie czterech zakapturzonych mężczyzn w brutalny sposób zabija Milona de Plancy, regenta Jerozolimy. Zdarzenie to staje się początkiem serii tajemniczych morderstw powiązanych z manuskryptem, którego treść może zachwiać kościołem w Rzymie. Co więcej, gdy manuskrypt ten trafi w niewłaściwe ręce, krzyżowcy mogą utracić Jerozolimę, a Saladyn tylko czeka, by odzyskać miasto trzech religii. 

Wilhelm, arcybiskup Tyru, oraz Baldwin, obecny król Jerozolimy, zaintrygowani tymi zabójstwami i porwaniami, postanawiają rozwikłać te tajemnice..."


"Piąta Ewangelia" to komiks o tematyce historycznej, który duży nacisk kładzie na wątki religijne. Jego akcja rozgrywa się w dwunastowiecznej Jerozolimie, kiedy miasto to zamieszkane było przez Żydów, Muzułmanów i Chrześcijan. Głównym wątkiem jest poszukiwanie starożytnego manuskryptu, a także rozwikłanie porwań zaginionych Saracenek. Tytuł ten jest poniekąd komiksem detektywistycznym w którym bohaterowie w dużej mierze skupiają się na szukaniu poszlak i badaniu powyższych zajść. Ponadto wspomniane wcześniej wątki religijne bardzo uatrakcyjniają i pogłębiają relacje pomiędzy postaciami, które są bardzo dobrze poprowadzone. Niejednokrotnie jesteśmy świadkami wielu rozterek moralnych i decyzji, które muszą podjąć bohaterowie. Pomimo, że jest to ciekawa i dobrze napisana historia, to jednak nie jest to tytuł bez wad.


"Piąta Ewangelia" nie jest komiksem łatwym w odbiorze. Lektura wymaga skupienia i uwagi w śledzeniu wydarzeń, a niejednokrotnie wspomniane wątki religijne mogą trochę znudzić. Pomimo, że urozmaicają one fabułę i prowadzone przez bohaterów poszukiwania, to w kilku miejscach miałem wrażenie, że zostały wciśnięte na siłę tylko po to, żeby dodać powagi całej sytuacji. W odbiorze komiksu nie pomagają też dialogi, które bardzo często są drętwe i powodują, że rozmowa jest mało naturalna i wiarygodna. Nie mam tutaj zastrzeżeń do przekładu Jakuba Sytego, bo zdaję sobie sprawę, że taki prawdopodobnie był zamysł scenarzysty, który chciał jak najwierniej przedstawić relację i obyczaje tamtych czasów. Mnie osobiście aż tak bardzo to nie przeszkadzało, ale pewnie znajdą się osoby, które taki styl zniechęci do lektury. Pomimo, że historia potrafi wciągnąć, to jestem też trochę zawiedziony zakończeniem. Wprawdzie nie było ono złe, ale nie wywołało we mnie żadnych emocji. Przez chwile zastanawiałem się czy to naprawdę jest już koniec tej opowieści, ale tak, to był koniec.


Za rysunki w komiksie odpowiada kilku ilustratorów, jak chociażby Thimothée Montaigne, Roberto J. Viacava, czy też Benoît Dellac. Każdy z rysowników zajął się zobrazowaniem jednego zeszytu. I chociaż nie mam większych zastrzeżeń do warstwy wizualnej, to muszę przyznać, że takie żonglowanie stylem trochę wybijało mnie z lektury. Mimo wszystko komiks jest bardzo ładnie zilustrowany. W szczególności podobały mi się plenery i szczegółowość przedstawianych postaci. Na pochwałę zasługuje także wydanie. Wydawnictwo Lost in Time kolejny raz zdecydowało się na format o wymiarach 240x320 mm i twardą oprawę. Album zawiera 200 stron komiksu, ale tym razem nie uświadczymy materiałów dodatkowych.

"Piąta Ewangelia" to bardzo ciekawa lektura. Komiks polecić mogę nie tylko miłośnikom tytułów historycznych, ale także przygodowych i detektywistycznych. Nie jest to jednak opowieść łatwa w odbiorze i z pewnością wymaga od czytelnika większego skupienia. Ja ze swojej strony polecam, bo pomimo wad nie pamiętam kiedy ostatnio czytałem tak dobry komiks europejski. 
Maciej Skrzypczak

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Lost in Time za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na recenzję i opinię.

Komentarze