"Złowieszcza wojna" od wydawnictwa Egmont, to zwieńczenie przygód Spider-Mana autorstwa Nicka Spencera. Komiks ten scharakteryzować mogę dwoma słowami - akcja i raz jeszcze akcja. Dzieje się tutaj dużo, momentami za dużo i chociaż czasami można się pogubić w prezentowanych wydarzeniach, to szczerze mówiąc tytuł ten czytało mi się całkiem dobrze.
"Doktor Octopus powraca! Zbiera nową Złowieszczą Szóstkę, żeby mieć mocnych sojuszników. Nie wie jednak, że Sęp zebrał swoją drużynę złoli – Straszliwą Szóstkę. Czy to oznacza wojnę między dwoma wielkimi złoczyńcami? Cóż, jest jedna osoba, której obaj nie cierpią bardziej niż siebie nawzajem. To… Spider-Man. Czyżby Pająka czekała batalia z tuzinem przeciwników żądnych jego krwi? Nie wygląda to na równy pojedynek. Zwłaszcza że w całym tym chaosie palce macza również Kindred…
Oto przed Wami długo oczekiwany finał runu Nicka Spencera!
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Amazing Spider-Man” (2018) #70–74 oraz „Sinister War” #1–4, a następnie zebrane w tomach „Amazing Spider-Man by Nick Spencer vol. 15: What Cost Victory” i „Sinister War”.
Scenariusz napisali Nick Spencer, Ed Brisson i Christos Gage, a rysunki przygotowali między innymi Mark Bagley, Federico Vicentini, Federico Sabbatini, Zé Carlos, Marcelo Ferreira, Carlos Gómez i Dio Nieves."
"Złowieszcza wojna" kończy run Nicka Spencera i trzeba przyznać, że robi to w sposób spektakularny. Autor postanowił nie tylko reaktywować Złowieszczą Szóstkę, ale również wrzucić do fabuły sporą liczbę innych przeciwników Spider-Mana. Dzieje się tutaj naprawdę dużo i chociaż większość fabuły opiera się głównie na odgrzebywaniu starych i wielokrotnie powielanych motywów, to wszystko wydawało mi się dość spójne. Z drugiej strony można powiedzieć, że autorowi zabrakło własnych pomysłów, a całość jest dość powtarzalna i momentami przewidywalna. Nie da się ukryć również tego, że wspomniana mnogość postaci, jak i brak znajomości poprzednich tomów serii, może (aczkolwiek nie musi) powodować u czytelnika pewnego rodzaju dezorientację w trakcie lektury. Wprawdzie mamy tutaj kilka fajnych zwrotów akcji, ale fabuła nie jest zbyt skomplikowana i głównie sprowadza się do pogoni za Pająkiem, jego ucieczką i konfrontacją z danym złoczyńcą. Innymi słowy - to wszystko już kiedyś było, a Nick Spencer dość umiejętnie odświeżył i połączył to, co w historii Spider-Mana było fajne. Owszem, jednym może się to podobać, innym nie, ale mnie osobiście "Złowieszczą wojnę" czytało się bardzo przyjemnie. Pochwalić muszę też zakończenie i rozwiązanie głównej intrygi, które wydało mi się dość skomplikowane i nie ta oczywiste jak na początku przypuszczałem.
O ile historia przedstawiona w "Złowieszczej wojnie" nie jest zła, tak pod względem graficznym komiks ten nie przypadł mi do gustu. Owszem, mamy tutaj kilka ładnych rysunków, sceny pojedynków są dynamiczne i czasami potrafią przykuć oko, ale tak naprawdę to cały album wydał mi się bardzo nierówny i dość... nijaki. Nie umiem tego dokładnie określić, ale kiedy natrafiamy na jakiś ciekawy kadr, to zaraz potem widzimy rysunki, które delikatnie mówiąc nie zachwycają. Nie jest to brzydki komiks, ale oprawa graficzna mnie nie zachwyciła. Sam album natomiast liczy 288. stron i wydany został w miękkiej oprawie ze skrzydełkami. Cena okładkowa komiksy wynosi 199,99 zł.
"Złowieszcza wojna" to komiks, który docenią głównie miłośnicy runu Nicka Spencera. Historia nie jest szczególnie odkrywcza, ale czytało mi się ją całkiem przyjemnie. Od strony graficznej to taki mały potworek i to chyba najsłabsza część tego tytułu. Jeżeli przebrnęliście przez poprzednie tomy serii, to ten z pewnością Wam się spodoba. W przeciwnym wypadku, to może nie być komiks dla Was.
Maciej Skrzypczak
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na moją opinię.
Komentarze
Prześlij komentarz