"Memphis" [recenzja]


"Memphis" to drugi tytuł od nowopowstałego wydawnictwa Shock Comics. Po mrocznym i kontrowersyjnym "Dewiancie" dostajemy tym razem opowieść science-fiction, przeplataną klimatem noir. Przenosimy się do tytułowego Memphis - miasta w którym dzieją się dziwne i tajemnicze rzeczy. Czy warto wybrać się w podróż do tego miejsca? Zdecydowanie.

"Roos i Louis, zwykli młodzi mężczyźni, wiodą szczęśliwe życie w starym dobrym Memphis w Stanach Zjednoczonych. Powoli zaczynają jednak dostrzegać wokół siebie dziwne zjawiska – absurdalne i niezrozumiałe – i podawać w wątpliwość wszystko, co wiedzieli o świecie.

Czyżby trafili na trop jakiegoś spisku, straszliwej mistyfikacji? 
 
A jeśli nic nie jest takie, jakie się wydaje, jeśli cały świat jest ułudą?
 
A jeśli Memphis to nie Memphis?…
 
A jeśli oni sami…"
Roos i Louis, to dwójka dziennikarzy, którzy mieszkają w Memphis w Stanach Zjednoczonych. Roos zajmuje się zjawiskami paranormalnymi, a Louis jest grafikiem w lokalnej gazecie. Obaj wiodą normalne i spokojne życie, jednak pewnego dnia zauważają, że z ich miastem jest coś nie tak. Była dziewczyna jednego z bohaterów go nie rozpoznaje, do miasta nikt nie przyjeżdża, ani z niego nie wyjeżdża, a ludzie zaczynają sprawiać wrażenie nieobecnych. Roos i Louis zaczynają drążyć temat, ale czy są gotowi na prawdę, którą poznają?
"Memphis" to komiks, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Historia zaczyna się niewinnie, przedstawiając nam bohaterów i prezentując samo miasto. Z czasem klimat robi się coraz bardziej tajemniczy i na swój sposób mroczny. Nie jest to horror, a raczej udana mieszanka kryminału, science-fiction i klimatów noir. Zarówno Roos, jak i Louise to ciekawe postacie, które da się polubić od samego początku. Wraz z nimi odkrywamy kolejne tajemnice miasta, które nie są tak oczywiste jak mogłoby się wydawać. Rodolphe - autor komiksu nie spieszy się z opowiadaniem historii. Całość prowadzona jest w dość spokojnym, może nawet leniwym stylu, jednak niewątpliwie dodaje to opowieści uroku. Niektóre wątki potrafią solidnie zaskoczyć i tak naprawdę przez większość lektury nie mamy pojęcia w którym kierunku ona podąży i jakie zakończenie przygotował dla nas scenarzysta. Muszę przyznać, że tytuł ten przeczytałem z prawdziwym zaciekawienie, a finał opowieści okazał się dla mnie bardzo satysfakcjonujący, chociaż mamy tutaj kilka niedopowiedzeń. 
Za oprawę graficzną komiksu odpowiada Bertrand Marchal, którego rysunki w moim odczuciu, idealnie wkomponowały się w opowiadaną historię. Na uwagę zasługuje tutaj nie tylko niesamowita szczegółowość i mimika postaci, ale zwłaszcza to, jak ukazane zostało tytułowe Memphis. To miasto jest tutaj głównym bohaterem i rysownik doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Pełno tutaj pięknie przedstawionych budynków, miejsc, a nawet zwykłych ulic. To wszystko robi wrażenie i sprawia, że dość często w pierwszej kolejności przypatrujemy się scenerii, a dopiero potem kierujemy wzrok na postacie. Pod względem graficznym nie mam się tutaj do czego przyczepić, podobnie zresztą jak do fabuły. Sam komiks wydany został w twardej oprawie o wymiarach 220x300 mm, a jego cena okładkowa wynosi 89,99 zł. Objętość albumu to 152. strony.
"Memphis" to komiks, który pozytywnie mnie zaskoczył. Opowieść jest tajemnicza, trochę niepokojąca i bardzo klimatyczna. Leniwe tempo narracji dodaje uroku całej historii i chociaż nie ma tutaj akcji w pełnym tego słowa znaczeniu, to nie mogłem oderwać się od lektury. Moim zdaniem tytuł ten zdecydowanie wart jest polecenia i postawienia na półce. Oby więcej takich niespodzianek czekało na publikację od wydawnictwa Shock Comics.

Maciej Skrzypczak

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Shock Comics za przekazanie cyfrowej wersji komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na moją opinię.







Komentarze