"Legendy Zachodu - Tom 2 - Buffalo Bill, Dziki Bill Hickok, Butch Cassidy i Dzika Banda" [ recenzja]


Pierwszy tom serii "Legendy Zachodu" od wydawnictwa Lost in Time ukazał się w sprzedaży ponad rok temu. Teraz jednak mamy okazję zapoznać się z kolejnymi trzema opowieściami o postaciach, które na zawsze wpisały się w historię i Dzikim Zachodzie. Tym razem bohaterami komiksów są Buffalo Bill, Dziki Bill Hickok i Butch Cassidy.

BUFALLO BILL – YELLOWSTONE

Zima 1867 roku. William Cody jest najlepszym łowcą bizonów na Zachodzie i udowadnia to po raz kolejny, zabijając sześćdziesiąt dziewięć bizonów na oczach zdumionych widzów, którzy przyszli oglądać rzeź zorganizowaną przez Buffalo Billa. Później następują tłuste lata i stworzenie lukratywnego widowiska Buffalo Bill’s Wild West, lecz między dwoma kolejnymi tournée Cody musi odetchnąć. Mimo przestróg wyjeżdża na polowanie do Yellowstone.

Ponieważ w albumie znajdują się trzy niepowiązane ze sobą historie, pokrótce przybliżę każdą z nich. Pierwsza z nich opowiada o Buffalo Billu, który musi zmierzyć się ze swoją przeszłością. Chociaż fabuła skupia się na rozrywkowym aspekcie życia Williama Coddy'ego, a konkretnie na jego pracy jako showmana, to zdecydowanie nie jest to luźna i dowcipna opowieść. To historia o człowieku, który z myśliwego staje się ofiarą i musi walczyć o przeżycie. Pomimo, że fabuła nie jest specjalnie odkrywcza, dużo tutaj przewidywalnych momentów, ale trzeba przyznać, że komiks czyta się bardzo dobrze. Jeżeli zaś chodzi o rysunki, to nie ma się tutaj do czego przyczepić. Wrażenie robi duża ilość szczegółów i przepiękne plenery, które zdecydowanie przyciągają oko.

DZIKI BILL HICKOK – CZTERDZIESTU BYDLAKÓW

Rok 1869. Pociąg, którym jedzie Dziki Bill Hickok, wykoleja się kilka godzin po opuszczeniu stacji. Ocalali pasażerowie nie wiedzą, że największym zagrożeniem nie są ani Indianie, ani wilki czy zimno, tylko oddział kawalerii Stanów Zjednoczonych. Na jego czele stoi najgorszy szubrawiec, jakiego znał Dziki Zachód, zdecydowany odzyskać to, co zabrał mu Hickok, nawet gdyby miał pozabijać wszystkich tych, którzy staną mu na drodze.

W moim odczuciu to zdecydowanie najlepsza historia zawarta w tym albumie. Niemal wszystko jest tutaj na bardzo wysokim poziomie. W trakcie lektury czuć prawdziwe napięcie, a postać Dzikiego Billa Hickoka został przedstawiona w bardzo intrygujący sposób. To człowiek bezwzględny, inteligentny i przebiegły. Nicolas Jarry postawił tutaj na czystą akcję i trzeba przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Pod względem rysunków komiks również trzyma bardzo wysoki poziom, aczkolwiek momentami nie za  bardzo podobała mi się mimika niektórych postaci.

BUTCH CASSIDY I DZIKA BANDA 

Wiosna 1899 roku. Dzika Banda, która ze słynnym Butchem Cassidym na czele terroryzuje okolicę, okrada pasażerów pociągu Union Pacific w pobliżu Wilcox. Za głowę bandyty zostaje wyznaczona nagroda w wysokości trzech i pół tysiąca dolarów! Szeryf Josiah Hazen, a także kilku stróżów prawa i łowców nagród wyruszają za nim w pościg przez bezkresy Wyoming.

Trzecia historia zawarta w tym albumie wywołała we mnie mieszane odczucia. Opis komiksu nie wspomina o jeden ważnej sytuacji, która ma tutaj miejsce - miejscu, gdzie ukryła się Dzika Banda. Nie będę zdradzał fabuły, ale wspomnę tylko, że scenarzysta Christophe Bec ewidentnie czerpał tutaj z filmów takich jak chociażby "Droga bez powrotu". Wyszło ciekawie i niepokojąco, ale bardzo przewidywalnie. Trochę szkoda, bo sam koncept był bardzo ciekawy. Od strony graficznej jest ładnie. Plansze zawierają dużo szczegółów, ale postacie są przedstawione są w sposób taki trochę lekko cartoonowy. Nie do końca mi to pasowało.


Nie ukrywam, że wielkim fanem westernów nigdy nie byłem. Nie znaczy to jednak, że od czasu do czasu nie lubię sobie poczytać o czasach Dzikiego Zachodu. Pierwszy tom "Legend Zachodu" był bardzo dobrą lekturą, a jego kontynuacja wcale nie jest gorsza. To historie o ludziach, którzy nie byli idealni, mieli swoje za uszami, ale stali się prawdziwą legendą Stanów Zjednoczonych Ameryki. Fakt, że te opowieści są naciągane i nie ma w nich za dużo prawdy historycznej, ale co z tego, skoro czyta się to naprawdę dobrze? 

Maciej Skrzypczak

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Lost in Time za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na moją opinię.

Komentarze