"Coś zabija dzieciaki - Tom 6" [recenzja]


James Tynion IV kontynuuje przygody Erici Slaughter w kolejnym tomie serii "Coś zabija dzieciaki" od wydawnictwa Non Stop Comics. Po wydarzeniach z poprzedniego tomu nasza bohaterka nie może ani przez chwilę pozwolić sobie na odpoczynek. Nie dość, że stała się celem innej łowczyni, to w dodatku gdzieś tam nadal czai się wyjątkowo niebezpieczny potwór. Tylko, który wróg jest gorszy?

"Pozbawiona ostatniego sprzymierzeńca i ścigana przez bezwzględną agentkę Zakonu świętego Jerzego, Erica Slaughter zostaje zupełnie sama. Nie ma najmniejszych szans. Czy uda jej się w pojedynkę pokonać przerażającego nowego potwora nękającego miasteczko Udręka w Nowym Meksyku, czy też jej historia dobiega już kresu?
 
Erica Slaughter mierzy się z najgroźniejszym jak do tej pory wyzwaniem w kolejnej odsłonie wielokrotnie nagradzanej Eisner Award serii autorstwa odpowiedzialnego za scenariusz Jamesa Tyniona IV (Departament Prawdy), rysownika Werthera Dell’Edery (Razorblades), kolorysty Miquela Muerto (Dead Boy Detectives) oraz twórcy liternictwa AndWorld Design (The Many Deaths of Laila Starr)."
Trzeba przyznać, że James Tynion IV w dalszym ciągu nie zmęczył się przygodami Erici Slaughter. Po wydarzeniach z ostatniego tomu mogłoby się wydawać, że autor da trochę odetchnąć bohaterce, ale tak się nie stało. W tym albumie pierwsze skrzypce gra niewątpliwie Charlotte Cutter - bezwzględna i sadystyczna łowczyni, która ma za zadanie zlikwidować Ericę. Nie tylko nie cofnie się ona przed niczym, żeby osiągnąć swój cel, ale też stara się uatrakcyjnić sobie łowy, żeby nie było zbyt nudno. Bardzo podobało mi się pierwsze spotkanie obu pań w którym widać autentyczny strach i bezsilność Erici. Jestem ciekaw jak James Tynion IV poprowadzi ten wątek, ponieważ wprowadził w nim kilka interesujących zwrotów akcji. Podoba mi się również to, że fabuła stała się bardziej spójna i pomimo ciągłe akcji, autor ma też czas, żeby skupić się na bohaterach. Trochę brakowało mi tego w pierwszych tomach.
Także od strony graficznej komiks w dalszym ciągu trzyma stały i równy poziom. Rysownik Werther Dell'Edera i kolorysta Miquel Muerto świetnie spisują się zarówno w scenach zwykłych rozmów pomiędzy postaciami, jak i tych bardziej mrocznych i krwawych. Pod tym względem nie znajdziecie tutaj niczego nowego. Także w kwestii materiałów dodatkowych nic się nie zmieniło i na samym końcu podziwiać możemy galerię okładek. Pojawiła się jednak mała różnica w samym wydaniu - z okładki zniknął efekt soft-touch. Od tomu piątego jest ona lakierowana.
Seria "Coś zabija dzieciaki" w dalszym ciągu trzyma wysoki poziom i potrafi zaskoczyć. W moim odczuciu z tomu na tom jest coraz ciekawiej, a nadchodząca konfrontacja pomiędzy Ericą Slaughter i Charlotte Cutter zapowiada się niezwykle intrygująco. Nie wiem czy stanie się to w kolejnym tomie, czy dopiero za jakiś czas, ale mam nadzieję, że autor dostarczy nam masę emocji.

Maciej Skrzypczak

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na moją opinię.

Komentarze