"Miasto Latarni - Tom 1" [recenzja]

"Miasto Latarni" to komiks, który wydany został przez wydawnictwo Lost in Time. Jest to opowieść o poszukiwaniu lepszego jutra, osadzona w klimatycznym steampunkowym świecie. Autorem opowieści jest Trevor Crafts i kilku innych scenarzystów, a za rysunki odpowiada Carlos Magno. Czy warto zapoznać się z tym tytułem? Jak najbardziej, chociaż idealnie nie jest. 

"Sander Jorve pragnie jedynie bezpieczeństwa dla swojej żony i syna. Życie w brutalnym świecie niższej klasy Miasta Latarni oznacza trwanie w niemal nieustannej ciemności i bycie otoczonym przez ogromne mury, podczas gdy wyższa klasa cieszy się eleganckimi wieżami i sterowcami. 
 
Gdy szwagier Sandera, elokwentny aktywista Kendal, przekonuje go, żeby zinfiltrował szeregi Gwardii, mężczyzna wstępuje na niebezpieczną ścieżkę. Próbie zostaną poddane jego umiejętności i przekonania… a to wszystko w imię odmienienia życia jego rodziny i kasty.
 
Miasto Latarni – stworzone przez Trevora Craftsa, przy udziale Bruce’a Boxleitnera i Matthew Daleya, ze scenariuszem Daleya, Paula Jenkinsa (Wolverine: Geneza) i Mairghread Scott (Tranformers) oraz zilustrowane przez Carlosa Magna (RoboCop) – opowiada o tym, czego trzeba, żeby zmienić przydzielone człowiekowi miejsce na świecie, a całość jest osadzona w rozległym steampunkowym uniwersum."

Sander Jorve to człowiek, który wiedzie spokojne życie jako robotnik na plantacji owoców. Pomimo swojej burzliwej przeszłości założył rodzinę i stara się żyć z dnia na dzień, dbając o najbliższych. To wszystko zmienia się kiedy szwagier Sandera proponuje mu dołączenie do ruchu oporu i walkę o lepsze życie dla uciskanej klasy robotniczej. Miastem rządzi bowiem bezwzględne Imperium rodziny Grey, które z pomocą uzbrojonej Gwardii twardą ręką wprowadza swoją dyktaturę. Z początku Sander nie jest zainteresowany walką o wyzwolenie ludu, ale kiedy niespodziewanie los daje mu możliwość przejęcia roli oficera Gwardii, zmienia zdanie. To wszystko sprawia, że bohater staje się szpiegiem ruchu oporu i zaczyna wieść podwójne życie. Tylko czy odnajdzie się w nowej roli?

Muszę przyznać, że pierwszy tom "Miasta Latarni" bardzo mnie zaintrygował. Fabuła pełna jest zwrotów akcji i dobrze napisanych bohaterów. Sam Sander Jorve to człowiek rozdarty pomiędzy walką o dobro i bezpieczeństwo swojej rodziny, a obowiązkami oficera Gwardii, które wymuszają na nim stanie się kimś innym niż jest w rzeczywistości. O ile sam zamysł historii na chwilę obecną bardzo mi się podoba, tak nie do końca przemawiają do mnie niektóre rozwiązania fabularne, które momentami wydały mi się trochę naiwne. Nie będę pisał o co dokładnie chodzi, bo nie obyłoby się bez spoilerów, ale ciężko było mi uwierzyć, że któraś z postaci dała się nabrać na taki zwrot akcji. Jeżeli zaś chodzi o bohaterów drugoplanowych to odniosłem wrażenie, że niemal wszyscy coś ukrywają, i że w każdej chwili mogą stać się kimś innym. Może się mylę, ale wydaje mi się, że w pozostałych dwóch tomach możemy doczekać się dość mocnych zwrotów akcji na co nie ukrywam bardzo liczę.

O ile fabularnie jest dobrze, tak pod względem graficznym jest niemal świetnie. Niesamowicie spodobała mi się przedstawiona wizja steampunkowego miasta, pełnego zakamarków, mrocznych alejek, zapierającej dech architektury i postaci zamieszkujących ową metropolię. Pod tym względem rysunki przypomniały mi świetną grę "Dishonored", która swego czasu również urzekła mnie nie tylko fabułą, ale projektem miasta. Carlos Magno stworzył naprawdę widowiskowe plansze, które potrafią zachwycić swoim rozmachem i szczegółowością. Niestety, nie do końca udało się to w przypadku twarzy niektórych postaci. Sam album wydany został w miękkiej oprawie ze skrzydełkami w którym znajdziemy też kilka stron materiałów dodatkowych. Cena okładkowa wynosi 65 zł.

"Miasto Latarni" to komiks, który ma szansę opowiedzieć naprawdę interesującą i pełną zwrotów akcji historię, w dodatku pięknie zilustrowaną. Na chwilę obecną ciężko mi ocenić i polecić ten tytuł z uwagi na to, że seria składać się będzie z trzech tomów. Początek jest bardzo obiecujący, ale jak będzie dalej? Tego dowiemy się już niedługo.

Maciej Skrzypczak

Komiks do recenzji kupiłem sobie sam. 


 

Komentarze