"Trent" [recenzja]

"Trent" to jeden z komiksów od wydawnictwa Lost in Time, który ukazał się w sprzedaży kilka tygodni temu. Jego autorami są Rodolphe i Luiz Eduardo de Oliveira, znany jako Leo. Tytuł ten opowiada o życiu Philipa Trenta, konstabla Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej. Musze przyznać, że trochę zajęło mi przeczytanie tego komiksu. Nie tylko z uwagi na to, że album liczy ponad 400 stron, ale także dlatego, że nie chciałem aby historia się skończyła. 

"Philip Trent jest zwykłym konstablem Kanadyjskiej Policji Konnej. Wykonuje swój zawód sumiennie i z dużym poświęceniem. Przemierzając majestatyczne tereny kontynentu północnoamerykańskiego, spełnia swoje obowiązki niekiedy z narażeniem życia, nie widząc w sobie bohatera. Jeśli cierpi z powodu swojej przeszłości, jest daleki o tysiąc mil od tego, by postrzegać siebie jako ofiarę i liczyć na współczucie innych. To człowiek starej daty, nierzadko miotany wątpliwościami wobec trudnych, niejednoznacznych okoliczności, z jakimi musi się zmagać.
 
Seria przygodowa stworzona przez Leo (Światy Aldebarana) i Rodolphe’a (Ter) opowiada o człowieku, który nie waha się ubrudzić sobie munduru, z oddaniem ściga przestępców i pomaga potrzebującym. Mając za towarzysza wiernego psa, wikła się w coraz bardziej skomplikowane historie mieszkańców tamtych rejonów, szukając sprawiedliwości dla pokrzywdzonych."
Akcja komiksu rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Jak już wspominałem Philip Trent, bohater całej tej historii, jest konstablem Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej. To prawdziwy funkcjonariusz z powołania. Z jednej strony prawo jest dla niego świętością, a z drugiej jest zwykłym człowiekiem, któremu nie obce są problemy zwykłych ludzi. Niestety, to typ bohatera, który nie ma szczęścia w miłości. To spokojna dusza, która także chciałaby zaznać trochę szczęścia. Postać Philipa Trenta od samego początku budzi sympatię i nie ukrywam, że z dużym zainteresowaniem śledziłem przygody tego bohatera.

"Trent" to bardzo udane połączenie komiksu obyczajowego z akcją i mieszanką westernu. Spotykamy tutaj Indian, konno przemierzamy tereny Kanady, a sprawy, którymi musi zajmować się nasz konstabl są naprawdę różnorodne. Czasami musi on kogoś odeskortować, a czasami znaleźć mordercę. Podoba mi się to urozmaicenie, ponieważ w trakcie lektury nie odczuwa się monotonii. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie historie są w mniejszym lub większym stopniu ze sobą powiązane i razem tworzą ciekawą opowieść o życiu Philipa Trenta. Pomimo, że historia trzyma w napięciu, to nie brakuje w niej chwil spokojniejszych, będących momentem wyciszenia nie tylko dla czytelnika, ale i bohatera. Powiem szczerze, że ciężko przyczepić się tutaj do czegokolwiek.
Przyznaję, że fanem rysunków Leo, nigdy specjalnie nie byłem. Owszem, czytałem "Aldebarana" i kilka innych tytułów z tego uniwersum, ale prawie zawsze odrzucały mnie projekty postaci. W moim odczuciu były do siebie bardzo podobne, czasami karykaturalne, momentami zwyczajnie brzydkie. Tym co podobało mi się w pracach tego rysownika, były głównie plenery i świat przedstawiony. "Trent" jednak bardzo mnie zaskoczył pod względem graficznym, bo chociaż komiks ma kilka gorszych momentów wizualnych, to jako całość wygląda zdecydowanie lepiej niż "Aldebaran" i inne tytuły Leo, które czytałem. Czasami zastanawiałem się czy za dany album faktycznie odpowiada ten sam rysownik. 

Album liczy 424 strony i wydany został w twarde oprawie o wymiarach 215x290 mm. Jak już wspominałem zawiera on osiem oryginalnych zeszytów i stanowi zamkniętą całość. W środku znajdziemy także kilka ciekawych materiałów dodatkowych, które znajdują się nie tylko na końcu, ale też na początku komiksu. Pod względem jakości wydanie stoi na naprawdę wysokim poziomie i chciałbym, żeby wszystkie komiksy wydawane były tak starannie jak "Trent". Cena okładkowa albumu wynosi 175 zł. 
"Trent" to komiks, który porwał mnie na wiele godzin. Po przeczytaniu dwóch zeszytów stwierdziłem, że jest to na tyle dobry tytuł, że będę zapoznawał się z nim pomału, bez pośpiechu. Ciekawa historia, świetnie przedstawiony główny bohater i rysunki Leo, które pozytywnie mnie zaskoczyły. Ten komiks naprawdę warto mieć w swojej kolekcji.

Maciej Skrzypczak

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Lost in Time za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na moją opinię.

Komentarze