"Tango - Tom 1" [recenzja]


"Tango" to nowa propozycja od wydawnictwa Lost in Time. John Tango, to facet, który w swoim życiu przeżył wiele. Pragnąc odciąć się od swojej dość burzliwej przeszłości osiadł na pustyni, gdzie prowadzi ciche i spokojne życie. Jednak stare czasy o nim nie zapomniały i już wkrótce nasz bohater będzie musiał powrócić do tego, od czego chciał uciec. Autorem komiksu jest Alexis Nolent, który posługuje się pseudonimem Matz. Za rysunki zaś odpowiada Philippe Xavier.

"John Tango żyje spokojnie w odległym zakątku Andów w przekonaniu, że jest tam bezpieczny. Zbudował sobie życie na nowo, ale także w takim miejscu ludzie mają swoje sekrety. Kiedy uzbrojeni mężczyźni atakują jego sąsiada i przyjaciela, Tango wchodzi do akcji, co rozpoczyna serię nieprzewidzianych wydarzeń. Ale w sumie cztery lata spokoju to i tak niezły wynik…"


Zapewne wielu z Was kojarzy duet Matz/Xavier. To autorzy wydanego również przez Lost in Time komiksu "Wąż i kojot". Tym razem jednak nie mamy do czynienia z emerytowanym gangsterem, który w spokoju chce dożyć swoich dni, a z mężczyzną w kwiecie wieku, który chciałby coś jeszcze w swoim życiu zdziałać. To też dłuższa seria, która w oryginale liczy aktualnie 7 tomów. Pierwszy integral zbiera w sobie 3 takie albumy. 

Muszę przyznać, że historia Johna Tango jest ciekawa, ale nie należy do tych skomplikowanych. Całość czerpie mocno z filmów akcji lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Niektóre wątki potrafią być mocno naciągane, a niekiedy nawet lekko kiczowate. Komiks przepełniony jest akcją, ale raczej nie ma obaw, że bohaterowi coś się stanie. Na drodze naszemu protagoniście co chwilę stają nie tylko wrogowie ale i piękne kobiety. On sam jest w moim odczuciu takim połączeniem Jamesa Bonda z Johnem Wickiem. I to właśnie w tych klimatach została stworzona ta historia, która jest bardzo przyjemną lekturą. Sama postać Johna Tango potrafi wzbudzić sympatię, a tajemnice jego przeszłości zaciekawić. 
Bardzo podoba mi się umiejscowienie akcji komiksu w boliwijskich Andach. To miła odskocznia od wielkich i szarych metropolii. W pracach Phillippe Xaviera dominują ciepłe i mocno nasycone kolory. Wprawdzie zarówno postacie, jak i plenery są może trochę wyidealizowane, ale za to bardzo przyjemne dla oka. Sam komiks wydany został w twardej oprawie o wymiarach 240x320mm. Album liczy 200 stron i zawiera również "Dziennik podróży", dodatek w którym znajdziemy chociażby zdjęcia miejsc występujących w komiksie. 
Pierwszy tom serii "Tango" to bardzo przyjemna i ładnie narysowana lektura. Nie jest to może komiks wybitny, ale z drugiej strony nie ma tutaj też niczego, do czego można by się specjalnie przyczepić. Ze swojej strony polecam i czekam na kolejne tomy.   

Maciej Skrzypczak

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Lost in Time za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na recenzję i opinię.




 








Komentarze