"Coś zabija dzieciaki - Tom 4" [recenzja]


Koszmar w Archer's Peak dobiegł końca. Erice Slaughter udało się pokonać potwory i nie dopuścić do rzezi mieszkańców, którego zamierzali dokonać jej zmierzchnicy. Czwarty tom serii "Coś zabija dzieciaki" od wydawnictwa Non Stop Comics skupia się na dzieciństwie bohaterki i jej pierwszych chwilach w Domu Slaughterów. Pomimo takiego zabiegu nadal jest to ciekawa lektura.

"Piekło, które przeżyła w Archer's Peak, blednie w porównaniu z wydarzeniami, które ukształtowały ją w Domu Slaughterów - amerykańskiej centrali Zakonu Św. Jerzego, tajnej organizacji zajmującej się eliminowaniem potworów zabijających dzieci.

W nowym tomie nominowanej do Eisner Award serii jej autor, nagrodzony GLAAD Award James Tynion IV (Wynd, Batman) i rysownik Werther Dell'Edera (Razorblades) odsłaniają wstrząsające okoliczności, w których narodziła się Erica Slaughter."
Czwarty tom serii "Coś zabija dzieciaki" przenosi nas w czasy młodości głównej bohaterki i jej pierwszych kroków w Domu Slaughterów. Dowiadujemy się z niego co przytrafiło się Erice i jej rodzinie, a także w jaki sposób trafiła pod skrzydła Zakonu Św. Jerzego w którym poznaje Aarona, swojego przyszłego mentora i innych łowców potworów. Oprócz tego James Tynion IV, autor serii, rzuca więcej światła na zwyczaje i rytuały Domu Slaughterów, co mnie osobiście bardzo się podobało. Z uwagi na to, że historia jest typową retrospekcją, brak w niej elementu zaskoczenia i napięcia. Dobrze wiemy, że Erica wyjdzie cało ze wszystkich sytuacji przedstawionych w tym tomie. Nie znaczy to jednak, że historia jest mało atrakcyjna. Uważam, że James Tynion IV w ciekawy sposób rozwija postać głównej bohaterki i całe uniwersum związane z Domem Slaughterów. Stopniowo i pomału, ale jednak ciekawy.   
O rysunkach Werthera Dell'Edera nie napiszę nic nowego. To w dalszym ciągu mroczna historia w której rysunki ogrywają ważną rolę i nadają jej odpowiedniego klimatu. Duża w tym zasługa kolorysty Miquela Muerto. Szczególną uwagę w tym tomie trzeba skierować ku scenie rytuału w stodole, który przechodzi Erica. Całość jest bardzo mroczna i niepokojąca, a twórcy w perfekcyjny wręcz sposób operują cieniami i czernią. Naprawdę świetna robota. Warto też zwrócić uwagę na mimikę postaci, która dość wyraźnie prezentuje uczucia i nastroje bohaterów. W materiałach dodatkowych jak zwykle warianty okładek.
Czwarty tom "Domu Slaughterów" to mały przystanek przed kolejnym polowaniem Erici Slaughter. James Tynion IV postanowił przybliżyć w nim postać głównej bohaterki i zwyczaje Zakonu Św. Jerzego, dzięki czemu poszerza naszą wiedzę o tworzonym przez niego uniwersum. Dla fanów Erici Slaughter pozycja obowiązkowa.     

Maciej Skrzypczak

Komiks do recenzji kupiłem sobie sam.




Komentarze