"Znajdujemy ich, gdy są już martwi - Tom 3 - Dusza" [recenzja]


Trzeci tom serii "Znajdujemy ich, gdy są już martwi" od wydawnictwa Non Stop Comics kończy międzygwiezdną przygodę stworzoną przez scenarzystę Ala Ewinga i rysownika Simone'a Di Meo. Historia, która rozpoczęła się podróżą kapitana Malika w poszukiwaniu żyjącego boga była brzemienna w skutki i pociągnęła za sobą lawinę wielu wydarzeń. Czy wreszcie dowiemy się co wtedy się stało i poznamy odpowiedzi na postawione wcześniej pytania? Niekoniecznie.

"Zaczęło się od kwestionowania bogów. Kończy tutaj... kolejny raz... na skraju wszechświata.

Pierwszą rzeczą, jaką po przebudzeniu widzi wyhodowana na zwłokach boga Malika forma sztucznej inteligencji, Thierry-9, jest twarz Jasona Hauera, znajdującego się u kresu życia i będącego już tylko cieniem dawnego siebie. Wynikiem ich rozmowy będzie wędrówka Thierry'ego-9 w czasie i przestrzeni. Podążając śladem wspomnień Malika, poleci trasą brzemiennej w skutki wyprawy Vihaan II, by wreszcie, raz na zawsze, odkryć pochodzenie bogów.

Granice między tym, co ludzkie, a tym, co boskie, zacierają się z każdą stroną ostatniej części tej międzygwiezdnej, nominowanej do Nagrody Eisnera epopei autorstwa Ala Ewinga (Immortal Hulk) i Simone'a Di Meo (Batman: White King Presents: Red Hood)."


Trzeci i zarazem ostatni tom serii "Znajdujemy ich, gdy są już martwi" ponownie przenosi nas w przyszłość o dobre kilkadziesiąt lat. Kolejny raz spotykamy Jasona Hauera, który tak naprawdę jest jedyną postacią pojawiającą się w każdym tomie. Poniekąd to on spaja wszystkie wydarzenia w jedną całość. Pozostali bohaterowie są tylko pretekstem do przedstawienia kolejnych wydarzeń. Mimo wszystko uważam, że dobrze spełniają oni swoją rolę, bo chociaż pojawiają się na krótko, to można wyrobić sobie o nich konkretne zdanie. 

Podobnie jak w tomie drugim autor nie oszczędził nam dialogów natury egzystencjalnej, które w moim odczuciu praktycznie nic nie wniosły do fabuły. O wiele bardziej podobały mi się intrygi na tle politycznym i wolałbym, żeby to im poświęcono więcej czasu. Kilkukrotnie zaskoczyły mnie również zwroty akcji, które potrafiły trzymać w napięciu. Jednak biorąc pod uwagę całą serię zdałem sobie sprawę, że fabuła nie jest specjalnie skomplikowana, chociaż od samego początku próbuje za taką uchodzić. 


Tym, co najbardziej mnie interesowało i zaciekawiło w tej serii był wątek bogów. Wielkie i tajemnicze istoty przybywające do naszego świata - zawsze martwe. Kim były? Jaki miały cel? Jak kapitan Malik mógł stać się jedną z nich? Odpowiedzi na niektóre z tych pytań dostajemy pod koniec tomu, ale powiem szczerze, że nie do końca mnie one usatysfakcjonowały, bo pozostało jeszcze kilka niewiadomych. Owszem, można powiedzieć, że autor chciał zachować pewną dozę tajemniczości, ale w moim odczuciu nie do końca się to udało. W efekcie zakończenie jest poprawne, ale nie wywołuje właściwie żadnych emocji. Trochę szkoda, bo liczyłem na więcej.


Jeżeli zaś chodzi o rysunki, to tutaj nie napiszę niczego nowego. Simone Di Meo posługuje się ciekawą kreską, która wprawdzie trochę ewoluuje, ale tak naprawdę trzyma dość równy i solidny poziom przez całą serię. Jeżeli podobały Wam się plansze w poprzednich tomach, to i tutaj nie będziecie zawiedzeni. Tak jak poprzednio w materiałach dodatkowych znajdziemy całkiem sporą ilość okładek alternatywnych, a sam album zawiera zeszyty #11-15. 

"Znajdujemy ich, gdy są już martwi" to ciekawa, intrygująca, lecz nieskomplikowana opowieść. Nie jest to tytuł idealny, jednak miło spędziłem z nim czas i na pewno zostawię go w swojej kolekcji. Polecam też zapoznać się z wszystkimi trzema tomami za jednym razem, ponieważ wtedy wydarzenia wydają się bardziej spójne i nabierają większego sensu. 

Maciej Skrzypczak

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawca nie miał wpływu na recenzję i opinię.

Komentarze