"Coś zabija dzieciaki - Tom 1" [recenzja]


Komiks "Coś zabija dzieciaki" od wydawnictwa Non Stop Comics ukazał się na polskim rynku w 2020 roku. Wówczas przeczytałem pierwszy tom i szczerze mówiąc niespecjalnie mi się podobało. Jednak mimo wszystko kilka wątków naprawdę mnie zaciekawiło, więc stopniowo kupowałem kolejne tomy z myślą, że jeszcze kiedyś dam tej serii szanse. No i właśnie przyszedł ten moment. Czy tym razem przygody Erici Slaughter zaintrygowały mnie bardziej niż ostatnio? Muszę przyznać, że tak.

"W Archer's Peak, sennym miasteczku w sercu Ameryki, zaczynają znikać dzieci. Sytuacja wydaje się beznadziejna, bo większość z nich ginie, a nieliczne, którym udaje się wrócić, opowiadają mrożące krew w żyłach historie o czających się w mroku przerażających istotach. Zagadkę próbuje rozwiązać tajemnicza nieznajoma, która jako jedyna zdaje się dostrzegać to, co widzą dzieci.

Nazywa się Erica Slaughter i żyje po to, by zabijać potwory. Płaci za to słoną cenę, ale przecież ktoś to musi robić.

Uhonorowany nagrodą GLAAD scenarzysta James Tynion IV (The Woods, Batman) wraz z rysownikiem Wertherem Dell'Ederą (Biggs Land) przedstawiają zapadającą w pamięć serię o tym, że kiedy spoglądasz w otchłań... otchłań patrzy na ciebie."


Kiedy kilka lat temu czytałem pierwszy tom serii "Coś zabija dzieciaki" nie byłem do końca zadowolony z lektury. Najsłabszym elementem komiksu wydało mi się wówczas tempo akcji, które uważałem za zbyt szybkie i miałem wrażenie, że cała fabuła opowiadana jest dość pobieżnie. Poniekąd jest tak i tym razem. Rozumiem, że bohaterka jest wprawiona w swój fach, ale uważam, że autor zbyt szybko odkrywa karty w niektórych kwestiach. Z tego też powodu brakowało mi pewnego rodzaju napięcia i niepokoju, a także elementu zaskoczenia, który w horrorze powinien być ważnym elementem. I chyba głównie dlatego odłożyłem komiks na półkę i przykleiłem mu łatkę "może kiedyś". 

Mimo wszystko w tytule stworzonym przez Jamesa Tyniona IV znajduje się kilka elementów, które przypadły mi do gustu. Jednym z nich jest tajemnicza organizacja do której należy Erica. W szczególności zaintrygowały mnie moce, którymi się posługują, a także istoty z którymi wydają się współpracować. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach wątki te zostaną bardziej rozwinięte. O ile postać samej Erici wydaje mi się na chwile obecną dość płaska, a pomagający jej chłopak z miasteczka strasznie irytujący, to inne postaci poboczne były całkiem ciekawe. Przykładem niech będzie brat, którego siostra jest jedną z zaginionych. Jestem ciekaw w jakim kierunku potoczą się relacje mieszkańców Archer's Peak z naszą bohaterką. 


Jedną z rzeczy, która od samego początku mi się podobała, były rysunki Werthera Dell'Edera, które są mroczne i niepokojące. W moim odczuciu pod tym względem wypadają zdecydowanie lepiej niż fabuła. Nie brak też brutalniejszych scen. Rysownik bardzo dobrze przedstawił także mimikę postaci, która często nadaje im realizmu. Scen akcji nie ma dużo, ale są dynamiczne i co najważniejsze, nie chaotyczne. Z tego też powodu dobrze śledzi się kolejne plansze. Komiks wydany został w miękkiej oprawie bez skrzydełek i liczy 120 stron. Album zawiera materiały dodatkowe w postaci galerii okładek i krótkich informacji o twórcach.

Pierwszy tom serii "Coś zabija dzieciaki" to tytuł, który kilka lat temu mnie nie zachwycił. Zawierał on jednak kilka elementów przez które nie skreśliłem całkowicie tego tytułu. Przy ponownej lekturze nadal nie jestem w pełni zadowolony, ale tytuł odbieram zdecydowanie lepiej. Komiks mimo wszystko intryguje i z pewnością sięgnę po kolejne tomy. 

Maciej Skrzypczak

Komiks do recenzji kupiłem sobie sam.



 





 

Komentarze