"X-Statix - Tom 1 - Sławni i martwi" [recenzja]


Pierwszy tom komiksu "X-Statix" stoi na mojej półce od premiery, która miała miejsce w grudniu ubiegłego roku. Jednak z uwagi na brak czasu i chwilowy przesyt komiksem superbohaterskim do tytułu podchodziłem jak przysłowiowy "pies do jeża". No ale ponieważ lubię Mutantów, a wydawnictwo Mucha Comics planuje wydać w tym roku kolejny tom,  zdecydowałem, że najwyższa pora dać się pochłonąć tej zakręconej przygodzie. 

"Gdy X-MEN zmagają się z Cassandrą Novą, Magneto i niesfornymi uczniami Instytutu Xaviera, nowe twarze drużyny X-FORCE znajdują sławę jako świetnie opłacani ulubieńcy mediów i gwiazdy własnego reality show. Żądni nowych fanów oraz intratnych kontraktów reklamowych, Sierota, Anarchista, Dalej Mała i inni życiowi nieudacznicy należący do ekipy zgadzają się wziąć udział w serii brawurowych, surrealistycznych i bez mała śmiertelnie niebezpiecznych przygód, które zawstydziłyby niejedną hollywoodzką produkcję. Czy uda im się odnaleźć w oślepiającym świetle reflektorów, gdy każda misja, konflikt wewnątrz grupy i szalony romans zdają się jedynie chwytem marketingowym?"


Autorem komiksu jest brytyjski scenarzysta Peter Milligan, który w swoim dorobku ma takie tytuły jak "Hellblazer", "Human Target", czy też "Shade, Człowiek Przemiany" (ten ostatni ukaże się w Polsce już w październiku tego roku). Z pewnością niejeden czytelnik okaże się zaskoczony tym co zaprezentował Peter Milligan. Otóż, mamy tutaj historię drużyny "X-Statix", której członkami są chyba najdziwniejsi Mutanci z zasobów Marvela. W dodatku są oni prawdziwymi celebrytami, mają swoich agentów, kontrakty, a także organizują castingi na nowych członków i różnego rodzaju konferencje prasowe. Innymi słowy robią wszystko, żeby być w blasku fleszy. Posuwają się nawet do nagłaśniania śmierci kolejnych członków drużyny i ustawiania wszelkich akcji ratunkowych. To wszystko sprawia, że komiks wydany pierwotnie ponad 20 lat temu jest dzisiaj niesamowicie aktualny. Jest też pewnego rodzaju satyrą, którą czyta się niesamowicie sprawnie.


Komiks angażuje czytelnika od samego początku. Scenariusz zawiera masę zwrotów akcji i ani przez chwile nie pozwala się nudzić. Nie znajdziemy w nim jednak kogokolwiek ze znajomych twarzy. Wyjątkiem jest Wolverine, który sam mówi, że pojawia się tylko na chwilę żeby podnieść sprzedaż. To sprawia, że "X-Statix" jest pewnego rodzaju powiewem świeżości na tle innych tytułów z Mutantami. Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie niejednemu czytelnikowi brakować będzie Magneto, Storm, czy też innych znanych postaci, jednak Peter Milligan tak sprawnie prowadzi swoich bohaterów, że z zaciekawieniem śledzimy i przeżywamy ich losy. Mnie osobiście ani przez chwilę nie brakowało członków głównego zespołu. Kilka akcji jest naprawdę zakręconych i muszę przyznać, że w trakcie lektury niejednokrotnie zastanawiałem się czy "X-Statix" to na pewno Marvel, a nie jakieś dawne Vertigo, czy też Image Comics. 


"X-Statix" to nie tylko świetna i zakręcona fabuła, ale też popartowe rysunki Michaela Allreda. Jego prace możecie kojarzyć z dwóch tomów wydanego u nas "Silver Surfera" Dana Slotta, lub też niedostępnego w Polsce komiksu "iZombie" Chrisa Robersona. Krzykliwe kolory i gruba kreska, to praktycznie znak rozpoznawczy artysty. Nie da się ukryć, że szata graficzna jest wyjątkowa i widząc przykładowe plansze pewnie niektórych z Was odrzuci, ale naprawdę warto spróbować. Mnie osobiście rysunki bardzo przypadły do gustu. Gościnnie pojawiają się tutaj też prace Duncana Fegredo i Darwyna Cooke'a. W albumie znajdziemy też trochę dodatków, takich jak chociażby okładki alternatywne, czy drobne szkice.

"X-Statix" to komiks, który był dla mnie sporym zaskoczeniem, a także pewnego rodzaju powiewem świeżości wśród komiksów superbohaterskich. Nie spodziewałem się tak dobrej i angażującej lektury i jestem niezmiernie ciekaw co Peter Milligan zaprezentuje nam w kolejnych tomach. Jeżeli utrzymają one poziom chociaż w połowie, to z pewnością będzie się sporo działo.

Komiks do recenzji kupiłem sobie sam, a polski wydawca nie miał wpływu na moją opinię.




Komentarze