Pochodząca z Martyniki czarnoskóra Stephanie Saint-Clair urodziła się 24 grudnia 1897 roku. Jako młoda dziewczyna po śmierci matki przeniosła się do Nowego Jorku w roku 1912. Od zwykłej służącej stała się kobietą, z którą liczyli się nie tylko mieszkańcy Harlemu. Otwarcie wypowiadała się w prasie, krytykując chociażby korupcję panującą w policji. Pomagała zwykłym mieszkańcom, ale przede wszystkim zajmowała się hazardem i praniem pieniędzy.
Po zakończeniu prohibicji przez wiele lat opierała się próbom przejęcia interesów przez mafię. Z czasem przekazała przestępczy biznes swojemu wspólnikowi Ellsworthowi „Bumpy’emu” Johnsonowi, a sama udała się na emeryturę. Zmarła w swoim domu w roku 1969 w wieku 72 lat.
Tak pokrótce wygląda biografia kobiety, która pomimo przestępczego procederu walczyła o prawa społeczności afroamerykańskiej. Jej życie jest oczywiście o wiele bardziej bogate niż to, o czym wspomniałem. Bardzo lubię czytać o sławnych gangsterach z tamtych czasów, dlatego z ciekawością sięgnąłem po komiks autorstwa Aurélie Lévy i Elizabeth Colomby. Niestety, trochę się zawiodłem.
Historia zaczyna się w momencie wyjścia Saint-Clair z więzienia. Stopniowo wraca ona do swoich obowiązków, a tymczasem zaostrza się konflikt z mafią, a dokładniej z szefem mafijnym Dutchem Schultzem. To wszystko przeplatane jest retrospekcjami z dzieciństwa, które pokazują, co młoda dziewczyna musiała wówczas przejść, aby stać się tym, kim jest teraz. Oprócz tego przedstawiono kilka sytuacji walki o prawa ludności afroamerykańskiej. Po konflikcie ze wspomnianym gangsterem możemy zobaczyć, w jaki sposób Saint-Clair przechodzi na emeryturę i to w sumie tyle, i tylko tyle.
Rozumiem, że komiks nie miał być typową biografią i skupiał się na tym, co dla głównej postaci było w życiu najważniejsze, jednak tutaj to nie do końca zagrało. Pierwsza połowa bardzo interesująco przedstawia to, czym Saint-Clair się zajmuje, ale w momencie nakreślenia konfliktu z mafią wszystko zaczyna się sypać. Ten wątek zostaje potraktowany dość pobieżnie i ma się wrażenie, że wszystko działo się dość szybko, na przełomie kilku dni, może tygodni.
Tymczasem cała sytuacja rozgrywała się na przestrzeni lat. W dodatku całkowicie pominięto to, czym Stephanie Saint-Clair zajmowała się po przejściu na emeryturę. Nie zobaczymy jej działań na rzecz wprowadzanych reform politycznych, małżeństwa z Sufim Abdulem Hamidem, jego romansu z Dorothy Matthews i tego, że nasza bohaterka zamordowała go w roku 1938. Za zabicie męża Saint-Clair groził wyrok od dwóch do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Z więzienia wyszła w roku 1940.
Dość niejednoznacznie zostały też przedstawione relacje z „Bumpym” Johnsonem, który był jej najlepszym przyjacielem, partnerem w interesach, a według wielu źródeł także kochankiem. Zresztą pod koniec życia „Bumpy” zamieszkał razem z Saint-Clair i zajął się pisaniem poezji. Szczątkową uwagę zwrócono też na relacje z innymi gangsterami, jak chociażby z Luckym Luciano czy Dutchem Schultzem właśnie. Ogólnie odnoszę wrażenie, że autorka Aurélie Lévy nie do końca wiedziała, co tak naprawdę chciała przedstawić w swoim komiksie.
Niby nakreśliła kilka istotnych momentów z życia i działalności Saint-Clair, jednak z drugiej strony zrobiła to bardzo pobieżnie, a gdzieś w połowie opowieści przyspieszyła z wydarzeniami tak, jakby chciała ją jak najszybciej zakończyć. Pomimo że bohaterka robiła wiele dobrego dla ludności Harlemu, to nie można zapominać o tym, że prowadziła biznes mafijny, co z pewnością wiązało się z ofiarami. Odnoszę też wrażenie, że w komiksie starano się jej przestępczy proceder i ją samą trochę usprawiedliwić, co nie do końca było dobre.
Od strony graficznej album prezentuje się przyzwoicie, ale rysunki Elizabeth Colomby specjalnie mnie nie porwały. Warte uwagi jest jednak wydanie samego komiksu. Czarno-białe plansze zostały wydrukowane na grubym offsetowym papierze, a całość oprawiona w twardą oprawę ze złoceniami. Album ma też dość niestandardowy format 215 x 275 cm. W dodatkach znajdziemy słowniczek niektórych pojęć, a także krótkie biografie postaci pobocznych przedstawionych w komiksie.
„Queenie. Matka chrzestna Harlemu” to komiks głównie dla miłośników klimatów gangsterskich. Sama historia jest ciekawa, jednak nie pokazuje całego życia postaci. Jak już wspomniałem, to z pewnością nie miała być szczegółowa biografia, jednak niektórym wydarzeniom można było poświęcić zdecydowanie więcej uwagi.
Komentarze
Prześlij komentarz